Ostatni mecz Polaków w
tegorocznej edycji Ligii Światowej. Gdańska Ergo Arena pęka w szwach, mieni się
czerwienią i bielą. Kibice zdzierają gardła kibicując swojej drużynie, a i
Monika nie zostajecie w tyle. Skaczesz, klaszczesz, śpiewasz ile tylko możesz.
Widzisz uradowanego Zbyszka na boisku i sama się cieszysz.
Nie dałaś rady bronić się przed
miłością. Dopadła Cię i schwytała w swoje sidła. Chociaż bałaś się tego co
poczułaś do mężczyzny – zaryzykowałaś. Na razie nie żałowałaś i on również.
Dopiero poznawaliście sobie nawzajem. Oswajałaś go z tym co Ty i Twoi najbliżsi
wiedzą od dawna. On dopiero to poznawał, a i tak byłaś pod wrażeniem jak
dzielnie to znosił, jak Ci pomagał kiedy dopadały Cię gorsze dni, był na każdej
wizycie u lekarza, pilnował byś zażywała leki.
Jednak nadal bałaś się jednego,
bałaś się wyznać wprost, po prostu powiedzieć mu, że go kochasz. Wiedziałaś, że
on jest tego świadomy, że wie jakie są twoje uczucia względem jego osoby ale od
zawsze miałaś problem z mówieniem o uczuciach.
Cieszyłaś się, cieszyłaś się
razem z całą halą kiedy w walce o brąz Ligi Światowej Polacy pokonali
reprezentację Argentyny 3:0. Mimo że większość żon i dziewczyn zawodników z
jakimi teraz siedziałaś była Ci obca – rzucałyście się sobie w ramiona z
euforii. Cała siatkarska Polska cieszyła się z ich wygranej.
Zbiegłaś na dół i rzuciłaś się
Zbyszkowi na szyję gratulując zwycięstwa.
- Miłość dodaje Ci skrzydeł –
rzucił Kubiak uśmiechając się do was.
Dodawał. Wszyscy mówili, że odkąd
jesteście razem Zbyszek się zmienił. Zaczął inaczej spoglądać na życie.
Nauczyłaś go czegoś, pokazałaś mu doceniać chwilę. I na boisku wszystko
wychodziło mu lepiej. Miłość potrafi zdziałać cuda.
- Moi rodzice zapraszają nas na
kolację w przyszłym tygodniu – powiedział kiedy wyszliście z hali tylnym
wyjście. Przeraziło Cię to.
- Kochamcię – palnęłaś z szybkością
karabinu maszynowego, a on się zatrzymał i spojrzał na ciebie.
- Co powiedziałaś?
- Że Cię kocham – ledwie
słyszalnie wyszeptałaś.
- Nie słyszę co mówisz.
- Kocham Cię – krzyknęłaś tak,
żeby cały Gdańsk mógł to usłyszeć i nie wiesz czy usłyszał, ważne, że on usłyszał
i z czułością Cię pocałował.
Kiedy człowiekowi wydaje się, że
wszystko jest już idealnie, że nic nie może popsuć szczęścia jakie sobie
zbudował nagle trach! Coś niezauważalnie wkrada się do niego i płata figle.
Próbuje zburzyć to szczęście i nas pogrążyć.
Kolacja u Twoich rodziców miała
przebiec bez problemowo, miała być tylko formalnością, bo przecież byłeś
pewien, że seniorzy polubią Twoja dziewczynę. Matka już kiedy o niej
opowiadałeś była zachwycona.
- Kochanie, moi rodzice nie
gryzą, naprawdę nie ma się czym denerwować – uspokajałeś swoją dziewczynę kiedy
dramatyzowała o złym wrażeniu i innych duperelach.
- Łatwo Ci powiedzieć.
- Ze mną wytrzymali już
dwadzieścia cztery lata więc zniosą wszystko – zaśmiałeś się.
Twoja
matka przywitała was miło i od razu polubiła Igę, niezmiernie Cię to ucieszyło.
Jedyne co nie dawało Ci spokoju to podejście ojca. Przyglądał się jej z daleka
i zadawał niezręczne pytania. Senior zawsze podchodził sceptycznie do Twojego
życia uczuciowego. Jednak wcześniej nie pojawiła się taka osoba jak ona.
Brunetka
pomagała Twojej mamie w dokończeniu kolacji, a ty zostałeś sam z ojcem.
Poprosił Cię o rozmowę na osobności. Byłeś przekonany, że chodzi o kolejny
sezon klubowy bądź zakończoną Ligę Światową.
- O
czym chciałeś porozmawiać?
- Synu, dlaczego jesteś z tą
dziewczyną? Z litości? Żal ci jej? – pytanie ojca totalnie Cię zaskoczyło.
-
Kocham ją.
Zaśmiał
się.
- Jesteś
za młody, żeby wiedzieć cokolwiek o miłości! – zaśmiał się – Siatkówka to ona
powinna być dla Ciebie najważniejsza, a nie jakaś umierająca dziewczyna. Przejrzyj na oczy!
- Przestań!
- Musisz myśleć o swojej karierze, a nie o
schorowanej dziewczynie, która zrujnuje Ci życie. Za chwilę będziesz musiał
pomagać jej na każdym kroku, zawalisz treningi, zaprzepaścisz swoją szansę! Póki
nie ma problemów jest dobrze ale one za chwilę się pojawią. I co? Zostawisz ją?
- Nigdy
jej nie zostawię, bo ją kocham, a ty nic nie rozumiesz! - Wszystko się w Tobie
gotowało. Miałeś dość słuchania ojca.
- Ty
nic nie rozumiesz, jesteś za młody by cokolwiek rozumieć. Dobrze Ci radzę
zerwij z nią nim to zajdzie za daleko i zajmij się siatkówką, bo ona ma dla Ciebie
godną przyszłość.
Nie
wiedziałeś, że Iga przyszła zawołać was na gotowy już posiłek i przysłuchiwała się
całej tej rozmowie. Zorientowałeś się dopiero kiedy usłyszałeś jak zbiega po
schodach. Wybiegła z domu Twoich rodziców, a ty za nią. Wołałeś – nie reagowała.
- Iga! –
Złapałeś ją za ramię i zatrzymałeś.
- On ma
rację, Twój ojciec ma rację. – Płakała, a Ciebie to bolało, nie powinna płakać
przez to co on mówił. – Ty musisz się skupić teraz na siatkówce, na grze, a ja
Ci tylko w tym przeszkadzam. Lepie odejdę teraz, nim się przywiązałeś. – nie patrzyła
w Twoje oczy.
-
Słuchaj – uniosłeś jej twarz, zmusiłeś by spojrzała na Ciebie – mam w dupie co
mówi mój ojciec, według niego powinienem tylko trenować, zajmować się tylko
siatkówką, nic więcej, on nie jest mną, nie wie co czuje, nie wie, że świata
poza Tobą nie widzę, że nie potrafię żyć bez Ciebie, ty dajesz mi szczęście,
chęć do życia i grania w siatkówkę.
- Ale…
- Żadnego ale! Kocham Cię,
zapamiętaj to sobie! – przytuliłeś ją – chodźmy do mnie.
Uwierzyła i już było dobrze.
Nawet Twój ojciec zdołał przyjść i przeprosić.