środa, 20 sierpnia 2014

Szczęście na każdego czeka gdzieś.

                Polacy znakomicie poradzili sobie w Pucharze Świata. Niestety ty nie mogłaś tam być z nimi, nie mogłaś znów zdzierać gardła na hali, nie mogłaś cieszyć się z nimi. Wszystko przez to, że czułaś się coraz gorzej, a omdlenia zdarzały się już za często. Wszystko to było wywołane intensywnym trybem życia jaki ostatnio prowadziłaś. Zmiana miejsca zamieszkania, całego otoczenia to nigdy do najłatwiejszych nie należało.
                To zaskakujące jak bardzo zmieniło się Twoje życie w przeciągu ostatnich miesięcy, jak bardzo Ty się zmieniłaś pod wpływem Zbyszka, pod wpływem Jego miłości, Waszej miłości. Czułaś się z tym co Cię spotkało cudownie. Jak jeszcze nigdy wcześniej. Nawet nie myślałaś tak wiele o chorobie. Nie mogłaś o nie zapomnieć, ale już nie spędzała Ci snu z powiek.
                Hala warszawskiego lotniska wypełniona była dumnymi kibicami którzy chcieli jak najlepiej powitać siatkarzy i podziękować im za kolejny powód do dumy. Gdzieś za tym tłumem stałaś Ty razem z Moniką nie mogąc się doczekać aż po ponad dwóch tygodniach tak po prostu przytulisz się do Zbyszka.
                Przez okres swojej znajomości, swojego związku staliście się dla siebie powietrzem. Jedno nie mogło wytrzymać bez drugiego. Po kilku dniowej rozłące jakie niosły ze sobą jego wyjazdy na mecze ligowe cieszyłaś się z Jego powrotu jakby był na dalekiej wyprawie. Ludzie mogą powiedzieć, że zachowujecie się jak para niedojrzałych nastolatków, a wy po prostu się kochaliście, tak prawdziwie.
                Pisk, krzyk ogólny harmider zawładną grupą kibiców kiedy reprezentanci pojawili się przed nimi z medalami na szyjach.  Ty sama uśmiechnęłaś się widząc rozglądającego się na boki Zbyszka.
                Kilka podpisanych koszulek, zdjęć, wywiadów i już mógł zamknąć Twoje drobne ciało w swoich ramionach, już mogłaś poczuć jego zapach, który zastępowały Ci w domu jego bluzy i swetry. Przyjemnie czułaś się w jego ramionach, nawet nie obchodziło Cię to, że uwaga większości kibiców została skierowana na was. Nie liczyło się nic poza bezpieczeństwem jakie czułaś przy nim.
               
                Lubiłaś świąteczną atmosferę dookoła. Lubiłaś świąteczne utwory grane w radiach. Lubiłaś przyozdobione wystawy sklepów, które miały przyciągać klientów. Lubiłaś spędzać długie godziny w galeriach handlowych polując na prezenty dla bliskich. Lubiłaś przyglądać miastu które kryło się pod warstwą białego puchu.  Od zawsze lubiłaś święta a te były wyjątkowe.
                Uśmiech nie schodził Ci z twarzy, kiedy przyglądałaś się jak Twój ukochany do późnych godzin gra z Twoim młodszym bratem w gry na playstation. Cieszyłaś się, że Twój kochany braciszek w końcu zaakceptował zaistniałą sytuację i że tak bardzo polubił Zbyszka. Prawdę mówiąc to nie odstępował go na krok.
                Atmosfera w Twoim rodzinnym domu zawsze była wymarzona w tych świątecznych dniach. Wszyscy spędzali czas razem, przy wspólnym stole, śpiewali kolędy, śmiali się. Tego dnia zobaczyłaś, że potrafią zapomnieć o tym co spadło na waszą rodzinę, o Twojej chorobie. A i cieszyłaś się, że Twoja rodzina tak bardzo polubiła Zbyszka, że dobrze dogadywał się nie tylko z Kacprem ale i Twoimi rodzicami.

                Denerwowałeś się jak cholera. Od zakończenia kolacji wigilijnej chodziłeś strasznie spięty. Chyba nawet przed najważniejszymi meczami towarzyszyło Ci mniej nerwów. Cały czas czekasz na odpowiedni moment, na chwilę idealną. Chociaż każda wydaje się taka, ta musiała być wyjątkowo.
                Teraz czy poczekać jeszcze? Teraz czy może trochę później? Co chwilę nachodziły Cię takie pytania, bo nie wiedziałeś jaki moment będzie najodpowiedniejszy.
                - Iga zagrasz?
                Zaskoczyło Cię to, widziałeś pianino stojące w kącie salonu ale prędzej spodziewałbyś się, że to Kacper uczy się na nim gry niż tego, że to Iga zasiądzie na stołku i zacznie grać jedną z Twoich ulubionych kolęd.
                - Nie mówiłaś, że grasz – powiedziałeś siadając obok niej i patrząc jak jej palce sprawnie poruszają się po klawiszach. Miała zamknięte oczy i całą sobą wczuwała się w graną melodię.  Reszta siedząca na kanapie cichutko śpiewała dobrze znany tekst.
                - Dawno nie grałam – oparła głowę na Twoim ramieniu kiedy skończyła grać – Zapomniała jakie to cudowne uczucie. – Poczułeś, że teraz będzie odpowiedni moment, że teraz musisz to zrobić.
                Wyjąłeś z kieszeni marynarki małe, czerwone pudełeczko. Otwarłeś jej i delikatnie położyłeś na jej kolanach.
                - Wyjdziesz za mnie? - Szepnąłeś do jej ucha.
                Spojrzała na Ciebie,  w jej oczach gromadziły się łzy ale na ustach miała ogromny uśmiech. Nie powiedziała nic, nie użyła żadnych słów by dać Ci odpowiedź, a po prostu Cię pocałowała, a Ty nie mogłeś w to uwierzyć, nie mogłeś uwierzyć w to, że się zgodziła.
                Całe zdenerwowanie jakie targało Tobą przez ostatnie minuty zrobiło miejsce dla szczęścia, niewiarygodnego, bezgranicznego szczęścia i miłości.
                - Mogę mieć do Ciebie prośbę? – zapytał chłopiec siadając obok Ciebie na kanapie, kiedy zostaliście sami.
                - Jasne – powiedziałeś z uśmiechem.
                - Obiecaj mi, że zrobisz wszystko żeby Iga nie odeszła, żeby ona żyła jak najdłużej, bo nie zasłużyła sobie na to, obiecasz mi?
                Zaskoczyło Cię to, a widząc łzy w oczach chłopca sam miałeś ochotę się rozpłakać. Iga była dla niego strasznie ważna, bardzo kochał swoją siostrę, a okrutny los chciał mu ją zabrać i to zabrać tak szybko.
                - Zrobię co w mojej mocy, będę o nią dbał na każdym kroku żeby była z nami jak najdłużej.

                Nie zauważalna łza wypłynęła z Twojego oka, bo wiedziałeś, że tak ogromne szczęście nie jest ci dane na długo, że kiedyś przyjdzie ten dzień i zabierze Ci to co dla Ciebie, i nie tylko Ciebie jest najważniejsze. 

***
za długo, za długo.  
nie wiem kiedy pojawi się następny ale chciałabym przed MŚ. 
chyba początek wyszedł, końcówka nie bardzo. 
nie wykluczam przerwy w najbliższym czasie.
Wyblakłe myśli - one party, zapraszam.
i jest jeszcze Bartek ale nie wiem...

piątek, 1 sierpnia 2014

Rozsądek się nie liczy kiedy mowa o uczuciach.


Ostatni mecz Polaków w tegorocznej edycji Ligii Światowej. Gdańska Ergo Arena pęka w szwach, mieni się czerwienią i bielą. Kibice zdzierają gardła kibicując swojej drużynie, a i Monika nie zostajecie w tyle. Skaczesz, klaszczesz, śpiewasz ile tylko możesz. Widzisz uradowanego Zbyszka na boisku i sama się cieszysz.
Nie dałaś rady bronić się przed miłością. Dopadła Cię i schwytała w swoje sidła. Chociaż bałaś się tego co poczułaś do mężczyzny – zaryzykowałaś. Na razie nie żałowałaś i on również. Dopiero poznawaliście sobie nawzajem. Oswajałaś go z tym co Ty i Twoi najbliżsi wiedzą od dawna. On dopiero to poznawał, a i tak byłaś pod wrażeniem jak dzielnie to znosił, jak Ci pomagał kiedy dopadały Cię gorsze dni, był na każdej wizycie u lekarza, pilnował byś zażywała leki.
Jednak nadal bałaś się jednego, bałaś się wyznać wprost, po prostu powiedzieć mu, że go kochasz. Wiedziałaś, że on jest tego świadomy, że wie jakie są twoje uczucia względem jego osoby ale od zawsze miałaś problem z mówieniem o uczuciach.
Cieszyłaś się, cieszyłaś się razem z całą halą kiedy w walce o brąz Ligi Światowej Polacy pokonali reprezentację Argentyny 3:0. Mimo że większość żon i dziewczyn zawodników z jakimi teraz siedziałaś była Ci obca – rzucałyście się sobie w ramiona z euforii. Cała siatkarska Polska cieszyła się z ich wygranej.
Zbiegłaś na dół i rzuciłaś się Zbyszkowi na szyję gratulując zwycięstwa.
- Miłość dodaje Ci skrzydeł – rzucił Kubiak uśmiechając się do was.
Dodawał. Wszyscy mówili, że odkąd jesteście razem Zbyszek się zmienił. Zaczął inaczej spoglądać na życie. Nauczyłaś go czegoś, pokazałaś mu doceniać chwilę. I na boisku wszystko wychodziło mu lepiej. Miłość potrafi zdziałać cuda.
- Moi rodzice zapraszają nas na kolację w przyszłym tygodniu – powiedział kiedy wyszliście z hali tylnym wyjście. Przeraziło Cię to.
- Kochamcię – palnęłaś z szybkością karabinu maszynowego, a on się zatrzymał i spojrzał na ciebie.
- Co powiedziałaś?
- Że Cię kocham – ledwie słyszalnie wyszeptałaś.
- Nie słyszę co mówisz.
- Kocham Cię – krzyknęłaś tak, żeby cały Gdańsk mógł to usłyszeć i nie wiesz czy usłyszał, ważne, że on usłyszał i z czułością Cię pocałował.

Kiedy człowiekowi wydaje się, że wszystko jest już idealnie, że nic nie może popsuć szczęścia jakie sobie zbudował nagle trach! Coś niezauważalnie wkrada się do niego i płata figle. Próbuje zburzyć to szczęście i nas pogrążyć.
Kolacja u Twoich rodziców miała przebiec bez problemowo, miała być tylko formalnością, bo przecież byłeś pewien, że seniorzy polubią Twoja dziewczynę. Matka już kiedy o niej opowiadałeś była zachwycona.
- Kochanie, moi rodzice nie gryzą, naprawdę nie ma się czym denerwować – uspokajałeś swoją dziewczynę kiedy dramatyzowała o złym wrażeniu i innych duperelach.
- Łatwo Ci powiedzieć.
- Ze mną wytrzymali już dwadzieścia cztery lata więc zniosą wszystko – zaśmiałeś się.
                Twoja matka przywitała was miło i od razu polubiła Igę, niezmiernie Cię to ucieszyło. Jedyne co nie dawało Ci spokoju to podejście ojca. Przyglądał się jej z daleka i zadawał niezręczne pytania. Senior zawsze podchodził sceptycznie do Twojego życia uczuciowego. Jednak wcześniej nie pojawiła się taka osoba jak ona.
                Brunetka pomagała Twojej mamie w dokończeniu kolacji, a ty zostałeś sam z ojcem. Poprosił Cię o rozmowę na osobności. Byłeś przekonany, że chodzi o kolejny sezon klubowy bądź zakończoną Ligę Światową.
                - O czym chciałeś porozmawiać?
- Synu, dlaczego jesteś z tą dziewczyną? Z litości? Żal ci jej? – pytanie ojca totalnie Cię zaskoczyło.
                - Kocham ją.
                Zaśmiał się.
                - Jesteś za młody, żeby wiedzieć cokolwiek o miłości! – zaśmiał się – Siatkówka to ona powinna być dla Ciebie najważniejsza, a nie jakaś umierająca dziewczyna.  Przejrzyj na oczy!
                - Przestań!
                -  Musisz myśleć o swojej karierze, a nie o schorowanej dziewczynie, która zrujnuje Ci życie. Za chwilę będziesz musiał pomagać jej na każdym kroku, zawalisz treningi, zaprzepaścisz swoją szansę! Póki nie ma problemów jest dobrze ale one za chwilę się pojawią. I co? Zostawisz ją?
                - Nigdy jej nie zostawię, bo ją kocham, a ty nic nie rozumiesz! - Wszystko się w Tobie gotowało. Miałeś dość słuchania ojca.
                - Ty nic nie rozumiesz, jesteś za młody by cokolwiek rozumieć. Dobrze Ci radzę zerwij z nią nim to zajdzie za daleko i zajmij się siatkówką, bo ona ma dla Ciebie godną przyszłość.
                Nie wiedziałeś, że Iga przyszła zawołać was na gotowy już posiłek i przysłuchiwała się całej tej rozmowie. Zorientowałeś się dopiero kiedy usłyszałeś jak zbiega po schodach. Wybiegła z domu Twoich rodziców, a ty za nią. Wołałeś – nie reagowała.
                - Iga! – Złapałeś ją za ramię i zatrzymałeś.
                - On ma rację, Twój ojciec ma rację. – Płakała, a Ciebie to bolało, nie powinna płakać przez to co on mówił. – Ty musisz się skupić teraz na siatkówce, na grze, a ja Ci tylko w tym przeszkadzam. Lepie odejdę teraz, nim się przywiązałeś. – nie patrzyła w Twoje oczy.
                - Słuchaj – uniosłeś jej twarz, zmusiłeś by spojrzała na Ciebie – mam w dupie co mówi mój ojciec, według niego powinienem tylko trenować, zajmować się tylko siatkówką, nic więcej, on nie jest mną, nie wie co czuje, nie wie, że świata poza Tobą nie widzę, że nie potrafię żyć bez Ciebie, ty dajesz mi szczęście, chęć do życia i grania w siatkówkę.
- Ale…
- Żadnego ale! Kocham Cię, zapamiętaj to sobie! – przytuliłeś ją – chodźmy do mnie.
Uwierzyła i już było dobrze. Nawet Twój ojciec zdołał przyjść i przeprosić.



***
nie podoba mi się.
ale chrzanić to!
dobranoc. 
zapomniałabym 
zapraszam na one-party Wyblakłe myśli