niedziela, 28 września 2014

Miłość bez tchu.

                Nie wierzysz w to, co widzisz. Nie wierzysz, że kobieta, która spogląda na Ciebie z tafli lustra to naprawdę ty. Nie wierzysz w to, co się dzieje dookoła Ciebie. Masz wrażenie, że Twoje szczęście za moment pęknie niczym bańka mydlana i obudzisz się w swoim małym mieszkaniu po jakiejś imprezie i znów będziesz zastanawiać się ile oddechów Ci pozostało.
                Ale to nie sen. To rzeczywistość. Piękna rzeczywistość.
                Rzeczywistość, w której nie myślisz o tych tchnieniach, o uciekających Ci sekundach życia, bo liczy się tu i teraz, liczy się to, że jesteś najszczęśliwszą kobietą na świecie, która za chwilę stanie się jeszcze szczęśliwszą żoną.
                Z zamyślenia wyrywa Cię pukanie do drzwi.
                - Iga. – Przy Twoim boku zjawiła się Monika z równie wielkim uśmiechem na twarzy, co Twój. – Czeka już na Ciebie.
                Powoli wychodzisz ze swojej sypialni na korytarz gdzie czeka na Ciebie przyszły mąż w towarzystwie swojego świadka – Michała.
                Reszta gości czekała już w kościele na wasze przybycie. Im bliżej świątyni byliście, tym bardziej się denerwowałaś. Stojąc na progu, kiedy wszystkie oczy były skierowane na Ciebie i Twojego ojca, który prowadził Cię do ołtarza, bałaś się, że nie uda Ci się zrobić pierwszego kroku w przód. Ale wszystko poszło dobrze. Za drzwiami kościoła zostawiłaś całe nerwy i u boku Zbyszka byłaś całkowicie rozluźniona i z uśmiechem wyrecytowałaś przysięgę małżeńską nie odrywając wzroku od ukochanego.
                Nie sądziłaś, że kiedykolwiek będziesz tak szczęśliwa jak w momencie, kiedy jako świeżo upieczona żona wybiegałaś z kościoła z mężem przy boku, a rodzina i przyjaciele obsypywali was płatkami róż. Nie potrafisz kryć uśmiechu. Nie musisz tego robić. Wszystkich cieszy twoje, wasze szczęście.
                Od waszego pierwszego tańca, do ostatniego gościa wychodzącego z przyjęcia wszyscy bawili się w najlepsze, a w ich centrum WY. Młode, szczęśliwe małżeństwo niemyślące, co dalej, niezaprzątające sobie głowy o przyszłości. Dla was liczyło się tu i teraz, tylko ta druga połówka, która była całym światem dla partnera.    
                Radość była jeszcze większa, kiedy Monika oznajmiła Michałowi, że jest w ciąży, a on wykrzyczał tą wieść wszystkim dookoła.
                - Dlaczego nie mówiłaś nic wcześniej? Gratulacje – przytuliłaś kobietę.
                - Szukałam odpowiedniego momentu – uśmiech nie schodził jej z twarzy tak jak i tobie.


                - Jestem najszczęśliwszym facetem na tym świecie – powiedział Michał podchodząc do Ciebie pod koniec wesela.
                - Obaj jesteśmy Misiek – poklepałeś go po plecach – Gratuluję, będziesz cudownym ojcem. 
                - Nadal w to nie wierzę – przetarł twarz dłońmi i zaśmiał się. – Ty właśnie ożeniłeś się z kobietą swoich marzeń, a ja niedługo zostanę ojcem. Powiedz, że to nie sen?
                Nic nie powiedziałeś, tylko uszczypnąłeś go.
                - Ała! – Parsknął i znów się śmiał.
                - Przeklęte szpilki – Iga opadła na fotel stojący niedaleko rzucając wyzwiskami pod adresem butów na wysokim obcasie, które nosiła całą noc. 
                - Mówiłem, żebyś kupiła niższe – zaśmiałeś się siadając obok niej.
                - Pamiętasz jak kiedyś powiedziałeś, że mógłbyś mnie nosić na rękach całe życie?  Tak?! To masz okazję się wykazać. – Wyciągnęła ręce w Twoją stronę.
                - Ostatni goście już się zbierają, pożegnamy się i też możemy się zbierać.
                I pożegnaliście wytrwałe ciotki, które trzymały się do samego końca przyjęcia, rodziców i sami zwinęliście się do pokoju.

                Cisza, spokój, słońce, plaża i wasza dwójka. Podróż poślubna, o jakiej marzyliście.  Macie spokój i możecie nacieszyć się sobą przed nadchodzącym zgrupowaniem kadry. Cieszysz się na te chwile sam na sam z Igą, bo wiesz, że po powrocie spakujesz walizki i wyjedziesz do spalskich lasów by przygotować się do Ligi Światowej i najważniejszej imprezy sportowej, jaką są Igrzyska Olimpijskie rozgrywane tym razem w stolicy Wielkiej Brytanii. Ale teraz nie zaprzątasz sobie tym głowy, teraz spędzasz czas tylko ze swoją żoną. Coraz bardziej martwisz się o nią. Tryska szczęściem, ale widzisz po niej, że w ostatnich dniach nie czuje się najlepiej. Tłumaczy, że to długi lot i zmiana czasu, ale wiesz, że nie chce niszczyć wam urlopu i coś ukrywa.
                Nie dopuszczasz do wiadomości, że teraz mogłoby coś się stać, że mogłoby się stać najgorsze, że teraz los mógłby zabrać ją z Twojego życia. Chociaż wiesz, że to kiedyś nadejdzie, nie chcesz o tym myśleć.
                - Iga, gdzie jesteś? – Wołasz, kiedy zastajesz puste łóżko po przyjściu ze śniadaniem dla waszej dwójki. Znalazłeś ją w łazience, znów pochyloną nad umywalką, kiedy z jej nosa ciekła krew.


                                ***

Wiem, przepraszam, ale brak laptopa przez ponda tydzień totalnie wybił mnie z rytmu i przepędził moją wenę. but wait, who cares? WE ARE THE WORLD CHAMPIONS!
Rozdziały na tym blogu będą pojawiać mniej więcej co dwa tygodnie.  Na zmianę z rozdziałami na  "Anioł Smutku" który rusza wraz z początkiem PlusLigi, a konkretniej z pierwszym meczem Skry:)
A za brak komentarzy u was także przepraszam, ale mam zaległości, jak stąd do wieczności i próbuję się odkopać powoli.