Nie
wierzysz w to, co widzisz. Nie wierzysz, że kobieta, która spogląda na Ciebie z
tafli lustra to naprawdę ty. Nie wierzysz w to, co się dzieje dookoła Ciebie.
Masz wrażenie, że Twoje szczęście za moment pęknie niczym bańka mydlana i
obudzisz się w swoim małym mieszkaniu po jakiejś imprezie i znów będziesz
zastanawiać się ile oddechów Ci pozostało.
Ale to
nie sen. To rzeczywistość. Piękna rzeczywistość.
Rzeczywistość,
w której nie myślisz o tych tchnieniach, o uciekających Ci sekundach życia, bo
liczy się tu i teraz, liczy się to, że jesteś najszczęśliwszą kobietą na
świecie, która za chwilę stanie się jeszcze szczęśliwszą żoną.
Z
zamyślenia wyrywa Cię pukanie do drzwi.
- Iga.
– Przy Twoim boku zjawiła się Monika z równie wielkim uśmiechem na twarzy, co
Twój. – Czeka już na Ciebie.
Powoli
wychodzisz ze swojej sypialni na korytarz gdzie czeka na Ciebie przyszły mąż w
towarzystwie swojego świadka – Michała.
Reszta
gości czekała już w kościele na wasze przybycie. Im bliżej świątyni byliście,
tym bardziej się denerwowałaś. Stojąc na progu, kiedy wszystkie oczy były
skierowane na Ciebie i Twojego ojca, który prowadził Cię do ołtarza, bałaś się,
że nie uda Ci się zrobić pierwszego kroku w przód. Ale wszystko poszło dobrze.
Za drzwiami kościoła zostawiłaś całe nerwy i u boku Zbyszka byłaś całkowicie
rozluźniona i z uśmiechem wyrecytowałaś przysięgę małżeńską nie odrywając
wzroku od ukochanego.
Nie
sądziłaś, że kiedykolwiek będziesz tak szczęśliwa jak w momencie, kiedy jako
świeżo upieczona żona wybiegałaś z kościoła z mężem przy boku, a rodzina i
przyjaciele obsypywali was płatkami róż. Nie potrafisz kryć uśmiechu. Nie
musisz tego robić. Wszystkich cieszy twoje, wasze szczęście.
Od
waszego pierwszego tańca, do ostatniego gościa wychodzącego z przyjęcia wszyscy
bawili się w najlepsze, a w ich centrum WY. Młode, szczęśliwe małżeństwo niemyślące,
co dalej, niezaprzątające sobie głowy o przyszłości. Dla was liczyło się tu i
teraz, tylko ta druga połówka, która była całym światem dla partnera.
Radość
była jeszcze większa, kiedy Monika oznajmiła Michałowi, że jest w ciąży, a on
wykrzyczał tą wieść wszystkim dookoła.
-
Dlaczego nie mówiłaś nic wcześniej? Gratulacje – przytuliłaś kobietę.
-
Szukałam odpowiedniego momentu – uśmiech nie schodził jej z twarzy tak jak i
tobie.
-
Jestem najszczęśliwszym facetem na tym świecie – powiedział Michał podchodząc
do Ciebie pod koniec wesela.
- Obaj
jesteśmy Misiek – poklepałeś go po plecach – Gratuluję, będziesz cudownym
ojcem.
- Nadal
w to nie wierzę – przetarł twarz dłońmi i zaśmiał się. – Ty właśnie ożeniłeś
się z kobietą swoich marzeń, a ja niedługo zostanę ojcem. Powiedz, że to nie
sen?
Nic nie
powiedziałeś, tylko uszczypnąłeś go.
- Ała! –
Parsknął i znów się śmiał.
-
Przeklęte szpilki – Iga opadła na fotel stojący niedaleko rzucając wyzwiskami
pod adresem butów na wysokim obcasie, które nosiła całą noc.
-
Mówiłem, żebyś kupiła niższe – zaśmiałeś się siadając obok niej.
-
Pamiętasz jak kiedyś powiedziałeś, że mógłbyś mnie nosić na rękach całe życie? Tak?! To masz okazję się wykazać. – Wyciągnęła
ręce w Twoją stronę.
-
Ostatni goście już się zbierają, pożegnamy się i też możemy się zbierać.
I pożegnaliście
wytrwałe ciotki, które trzymały się do samego końca przyjęcia, rodziców i sami
zwinęliście się do pokoju.
Cisza,
spokój, słońce, plaża i wasza dwójka. Podróż poślubna, o jakiej
marzyliście. Macie spokój i możecie
nacieszyć się sobą przed nadchodzącym zgrupowaniem kadry. Cieszysz się na te
chwile sam na sam z Igą, bo wiesz, że po powrocie spakujesz walizki i
wyjedziesz do spalskich lasów by przygotować się do Ligi Światowej i
najważniejszej imprezy sportowej, jaką są Igrzyska Olimpijskie rozgrywane tym
razem w stolicy Wielkiej Brytanii. Ale teraz nie zaprzątasz sobie tym głowy,
teraz spędzasz czas tylko ze swoją żoną. Coraz bardziej martwisz się o nią.
Tryska szczęściem, ale widzisz po niej, że w ostatnich dniach nie czuje się
najlepiej. Tłumaczy, że to długi lot i zmiana czasu, ale wiesz, że nie chce
niszczyć wam urlopu i coś ukrywa.
Nie
dopuszczasz do wiadomości, że teraz mogłoby coś się stać, że mogłoby się stać
najgorsze, że teraz los mógłby zabrać ją z Twojego życia. Chociaż wiesz, że to
kiedyś nadejdzie, nie chcesz o tym myśleć.
- Iga,
gdzie jesteś? – Wołasz, kiedy zastajesz puste łóżko po przyjściu ze śniadaniem
dla waszej dwójki. Znalazłeś ją w łazience, znów pochyloną nad umywalką, kiedy
z jej nosa ciekła krew.
***
Wiem, przepraszam, ale brak laptopa przez ponda tydzień totalnie wybił mnie z rytmu i przepędził moją wenę. but wait, who cares? WE ARE THE WORLD CHAMPIONS!
Rozdziały na tym blogu będą pojawiać mniej więcej co dwa tygodnie. Na zmianę z rozdziałami na "Anioł Smutku" który rusza wraz z początkiem PlusLigi, a konkretniej z pierwszym meczem Skry:)
A za brak komentarzy u was także przepraszam, ale mam zaległości, jak stąd do wieczności i próbuję się odkopać powoli.
moje miejsce <3
OdpowiedzUsuńDaja, ja wiem co ty kombinujesz. I zabraniam ci, rozumiesz? Ja, mała gabi, ci zabraniam. Z nas obu to ja jestem od wyrządzania krzywdy bohaterom, jasne?
Usuń<3
OdpowiedzUsuńWiesz co, ja to chyba muszę popisać z Tobą, bo dawno tego nie robiłam!
UsuńCo to ma być? Ślub, wesele okej. Cisza, spokój podczas podróży poślubnej bardzo mi się podoba, ale te krwotoki ani trochę!
Ej, Daja! :( No proszę nie zabieraj jej tego szczęścia w jakim się pławi póki co, bo się pogniewamy! :(
Ściskam :*
niby jest okej, ale coś czuję, że ona niedługo odejdzie. Mam jednak cichą nadzieję, że zostawi po sobie coś więcej niż przeraźliwą pustkę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWszystko jest takie piękne, oni tacy szczęśliwi, więc może jeszcze zastanowisz się nad zakończeniem? ;) A tak poważnie - serce się kraje, bo prawdopodobnie już niewiele im zostało tego wspólnego czasu. Niby starają się nie myśleć o tym co ich czeka, cieszą się swoją miłością (i bardzo dobrze), aczkolwiek powrót do rzeczywistości może być naprawdę ciężki i brutalny...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zabraniam Ci razem z Gabi.
OdpowiedzUsuńNie możesz im tego zrobić! Nie teraz!
Teraz są szczęśliwi, teraz są małżeństwem, teraz się kochają.
To naprawdę nie jest odpowiedni moment.
Całuję <3
Vein.
Oni są tacy szczęśliwi.. Ewidentnie do siebie pasują i dają sobie wzajemni szczęście. Jednak nie żeby coś, tym końcem nieco zbiłaś mnie z tropu ich sielanki małżeńskiej. Mam nadzieję, że nie uśmiercisz jej tutaj, no !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Świetny! :) Jak wszystkie, znalazłam ten blog niedawno i mówię głośne ZOSTAJĘ! :D Zapraszam także do mnie http://z-siatkowka-spelnimy-je.blogspot.com/ :P
OdpowiedzUsuńWiedziałam, wiedziałam, że było zbyt pięknie!
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny tylko szkoda, że końcówka psuje nastrój....
Czekam na next!
Ej! Ja tu oczekiwałam szczęścia i zapomnienia o chorobie do końca rozdziału, a Ty nas bezczelnie wykiwałaś! :c Jak tak można! :C(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zdążą się sobą, jako małżonkami jeszcze nacieszyć, bo dla nich każda wspólna chwila jest ważna. ;)
Misiek będzie cudownym tatusiem, też to wiem. ;D
Czekam niecierpliwie na kolejny, szkoda, że za 2tyg... :(
Biziaki, Happ :*
ślub, dziecko Kubiego.. wszystko pięknie, tylko czemu z nią jest coraz gorzej? :'(
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać kolejnego!! :*
Czas nie jest sprzymierzeńcem tej dwójki i nigdy nie będzie! Starsznie mi żal tego, że nic dobrego nie jest im wspólnie pisane...
OdpowiedzUsuńTo wszystko mnie zaczyna powoli niepokoić, zbyt wiele faktów wskazuje, że ziści się adres tego opowiadania, choć ogromnie chciałabym, żeby tak właśnie się nie stało.
OdpowiedzUsuńJestem jakaś taka rozdygotana emocjonalnie po tym rozdziale, bo z jednej strony bardzo cieszę się, że ich ślub był tym bajkowym, że wszystko się udało, że zabawa była przednia, jednak z drugiej mam wizję kłopotów ze zdrowiem Igi i czarny scenariusz w głowie. :(
Sama nie wiem :(
Całuję :*
Ps. Zapraszam serdecznie na epilog na http://swiatla-zaprowadza-cie-do-domu.blogspot.com/ oraz na jej kontynuację pokazaną w lekko zmienionej narracji :P
Nie dajesz nam zapomniec o tym jakie przeznaczenie czeka te dwojke. Zal mi Zbyszka ale z drugiej strony jestem dumna z ich milosci.
OdpowiedzUsuńSciskam, India <3
Przede wszystkim najmocniej przepraszam, że dopiero teraz.
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie, ale coraz bardziej obawiam się końca tej historii. Bo chyba wiem, jak się zakończy, a tego naprawdę bardzo, ale to bardzo nie chcę. Było tak cudownie, oni byli tacy szczęśliwi, ale oczywiście to wszystko było zbyt piękne i jej choroba musiała o sobie przypomnieć i wszystko zepsuć.
Zbyszek i Michał nadal się przyjaźniący i cieszacy się swoim szczęściem łamią mi serce.
całuję :*